piątek, 27 lutego 2015

10 października 2013

   W nocy miałem bardzo dziwny sen ale postanowiłem się nim nie dzielić z nikim. Jeszcze znajdzie się jakiś Freud i dostanę żółte papiery, a moje stwierdzenia o własnej niepoczytalności przestaną mieć dowcipny charakter.
   Podczas pracy Noel znów się do mnie przyczepił. Być może tamtym razem jednak słusznie, bo samowolnie, nic nikomu nie mówiąc, olałem wszystko i poszedłem zajarać. Nie było mnie tylko 5 min ale i tak zauważył i robił aferę. Powoli uczyłem się mieć jego uwagi i docinki w głębokim poważaniu ale nadal psuły mi humor. Nic nie odpowiadając wróciłem do swojego kieratu.
   Przerwę w pracy miałem między 12 a 16:30, jednak szkolenie zaczynało się o 14. Nie napisałem za wiele tego dnia, bo po zjedzeniu obiadu i postawieniu klocka zostało niewiele czasu. Za sukces poczytywałem sobie, że tamtego dnia zupełnie nie myślałem o Magdzie. Byłem na to zbyt głodny, bo rano nie zjadłem śniadania. Może to jakaś metoda?
   Już nie do końca pamiętam czemu konkretnie było poświęcone to szkolenie. Przypominam sobie, że mówiono nam jak ważne jest zgłaszanie do przełożonego każdego zauważonego owada, gdyż mogą się niebezpiecznie szybko rozmnażać i nastąpi plaga egipska na pokładzie. Ponadto roznoszą choroby, a na zamkniętej przestrzeni, gdzie każdy widzi każdego co najmniej kilka razy dziennie nie trudno op epidemię. Szczególną uwagę zwracano na wirusa układu pokarmowego. Będzie o tym zabawna historia, podobnie jak o uczuleniu nas przed wyrzucaniem papierosów za burtę. Ponoć jakieś cztery lata przed moim zaokrętowaniem jeden rejsowiec spłonął pochłaniając ze sobą jakieś 102 ofiary śmiertelne, właśnie przez wyrzuconego za burtę papierosa. Od tego czasu przepisy bezpieczeństwa uległy znacznemu zaostrzeniu o czym niedługo miałem się przekonać na własnej skórze.
   Poznałem podczas szkolenia interesującą dziewczynę.Pierwszą jaka do tej pory przykuła moją uwagę. Była w podobnym wieku, sama też dopiero zaczęła swój pierwszy kontrakt, ładna i wydawała się oczytana i niegłupia. Po odniesieniu pozytywnego pierwszego wrażenia postanowiłem poświęcić jej więcej uwagi w przyszłości. Na zakończenie szkolenia każdy otrzymał kartę o wartości 5$ do telefonu satelitarnego znajdującego się w każdej kabinie. Stwierdziłem, że zadzwonię do domu przy najbliższej okazji.
   Oddałem uniform do prania, mając jeszcze 2 w zapasie. Na szczęście pranie rzeczy służbowych było za darmo i wystarczyło je zanieść do pralni, a parę dni później odebrać. Gorzej z własnymi klamotami, szczególnie gaciami i skarpetami. Zaplanowałem zrobić to wieczorem, po pracy.

Komentarze (1):

29 marca 2015 07:31 , Anonymous Anonimowy pisze...

Czekam na wpis o pokładowej "rozprawie sądowej" w końcu byłem świadkiem! ;)

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna